powódź
Do poniedziałku 16 września powróciłem do pracy (na szczęście tylko na chwilę), jednak i tak powoduje to u mnie jeszcze większy brak czasu. Od poprzedniego mojego wpisu dość sporo się wydarzyło.
Przede wszystkim powódź na południu kraju (powiat bielski również ucierpiał - przede wszystkim Czechowice-Dziedzice). Obserwowałem od samego początku w sumie rozwój sytuacji, ale nie spodziewałem się kataklizmu takiego rozmiaru. Źródłem mojej wiedzy był serwer Discord (niestety) Polskich Łowców Burz - zaproszenie w linku gdyby ktoś chciał skorzystać. W sezonie burzowym jestem stałym gościem, bo lubię wiedzieć z wyprzedzeniem o ekstremalnych zjawiskach pogodowych.
Nie sądziłem że we wrześniu mogą wystąpić takie opady deszczu. Pamiętam obrazy po powodzi 1997, chociaż nie dotknęła mnie bezpośrednio, ale to było latem. Pamiętam powódź 2010 i zamknięte mosty w Krakowie, przez co nie mogłem się przeprawić do domu. Ta obecna mnie zaskoczyła swoim rozmiarem i intensywnością opadów.
Ilość osób która ucierpiała jest porażająca. Najgorsze że o wielu z nich pewnie nie wiemy, bo żyli w wioskach które mało kto jest w stanie na mapie wskazać. Cała infrastruktura uległa uszkodzeniu. Nie ma dróg dojazdowych, nie ma instalacji elektrycznej, wodociągowa nie wiadomo w jkaim jest stanie. Większośc domów pewnie ogrzewana paliwami stałymi, nawet jeśli przetrwała, nie będzie miała możliwości przygotować się do zimy. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co ci ludzie przechodzą w tym momencie.
Kolejny aspektem tej całej sytuacji jest nieudolność państwa w obliczu takich sytuacji kryzysowych. Ilość zaniedbań począwszy ignorowania modeli pogodowych, braku rzetelnego informowania mieszkańców o sytuacji i bagatelizowania jej, po brak jakiegoś sensownego zarządzania kryzysowego po i wsparcia służb. Państwo na każdym szczeblu od IMGW po samorząd pokazało że nie jest przygotowane do tego typu kataklizmu, pomimo faktu że nie jest to pierwsza powódź na terenach naszego kraju.