Wolontariat
W sumie już zacząłem publikować, a nie wszystko jeszcze jest tutaj dopięte na ostatni guzik. Zostało trochę stron do edycji, poprawek do wprowadzenia, kiedyś przyjdzie na to czas. Nawet wpisy stukam po kilka dni, bo niekiedy ciężko mi znaleźć wenę aby wykrzesać coś z siebie do końca.
Od pewnego czasu działam w obrębie pewnej przestrzeni która pojawiła się na mapie Bielska-Białej. Początkowo to była kooperatywa spożywcza (Beskidzka Paczka), a z czasem i inne inicjatywy. Funkcjonuje tam sporo różnych stowarzyszeń / kolektywów czy kooperatyw. W pewnym momencie mojego życia poczułem że właśnie potrzebuje jakiegoś takiego miejsca w którym mógłbym coś po prostu robić, bez wielkiego skupienia się na korzyściach czy jakimś konkretnym celu. Po prostu komuś w czymś pomóc. W myśl zasady że zmianę trzeba zacząć od siebie samego, czy własnego otoczenia.
Mocno zmęczony jestem ciągłą monetyzacją czasu. Przeliczaniem, produktywnością, wydajnością. Próbami robienia z hobby źródła dochodu. Mam świadomość że tai mamy system, iż potrzebujemy zarabiać aby móc funkcjonować i jakoś żyć, jednak praca najemna przestała mi dawać satysfakcję. Pracuje bo potrzebuję środków na życie i kropka. Nie staram się do tego dorabiać ideologii, czy tracić czasu na szukanie zajęcia dzięki któremu “nie spędze ani jednego dnia w pracy, bo będę robił to co lubię”. Ciężko o to gdy relacje w wielu polskich firmach jednak wyglądają jak zwykły folwark - jest pan i są chłopi którzy mają się słuchać.
Dlatego też zacząłem poszukiwać innyh form pracy, bo pracować lubię i uważam pracę za istotny aspekt ludzkiego życia, jednak niekoniecznie musi to być praca najemna. Stąd właśnie chęć wykonywania wolontariatu - czerpię z tego sporo satysfakcję a przy okazji uczę się czegoś innego i mam możliwość spotkać bardzo ciekawych ludzi z zupełnie różnych środowisk. Poza tym miło jest odzyskać poczucie sprawczości i autonomii, coś co bardzo często jest nam odbierane przy okazji pracy na etacie. Śmiem twierdzić że gdyby praca zawodowa nie wypalała doszczętnie ludzi, to więcej osób podejmowałoby się aktywności na rzecz innych.
Ostatnim projektem przy jakim miałem przyjemność uczestniczyć było składanie szafy na potrzeby nowej jadłodzielni która ma powstać w Bielsku-Białej. Nawet nauczyłem się czegoś nowego - mianowicie co to są konfirmaty. Trochę się naskładałem różnych mebli na własne potrzeby i nie tylko, ale nigdy nie wiedziałem że te wkręty do łączenia tak się nazywają. No ale jak to mówią, człowiek uczy się całe życie a i tak głupi umiera.
Jak szafa stanie już w mejscu docelowym i zostanie uzbrojona w sprzęty, to postaram się pochwalić i wrzucić jakieś foto.